Inne mądrości budowlane:
Odwiedzalność stron firm budowlanych nigdy nie jest taka dobra, jak po sprzedaniu nowo wybudowanych mieszkań...
-Nogi wycierasz wychodząc z mieszkania. - Dlaczego blondynka nie ma drzwi w łazience?
- Aby nie podglądać jej przez dziurkę od klucza.
Majster poucza robotników.
- Słuchajcie, jutro przyjeżdża komisja odbiorcza. Cokolwiek by się nie działo, udawajcie, że tak miało być. Komisja przyjeżdża, zaczyna oglądać budynek, a tu pierdut - jedna ze ścian się składa. Stojący obok robotnik patrzy na zegarek i mówi:
- No tak: 10:43. Wszystko zgodnie z harmonogramem.
- Panie majster, Kowalski spadł z rusztowania!
- To powiedzcie mu, żeby już nie wchodził na górę, bo zaraz fajrant...
- Ale on chyba wie, bo przelatywał koło zegara...
Co porabiasz zawodowo?
- Jestem architektem krajobrazu.
- O, a na czym to polega?
- Pracuję na buldożerze.
Facet w roboczym ubraniu, ubrudzony cementem, w autosalonie:- To powiedzcie mu, żeby już nie wchodził na górę, bo zaraz fajrant...
- Ale on chyba wie, bo przelatywał koło zegara...
- Jestem architektem krajobrazu.
- O, a na czym to polega?
- Pracuję na buldożerze.
- A ile kosztuje Bentley GT coupe?
- 250 000 euro.
- Cholera... A na kredyt? Na rok?
- 25 000 euro miesięcznie.
- Dużo, kurde... A na dwa lata?
- 12 500 euro miesięcznie.
- Ja pierdolę, też niemało...
- To może miałby pan ochotę na tańszy samochód?
- Ochotę bym miał, ale płyta nam się przewróciła na taki...
Rozmawia dwóch betoniarzy:
- I jak Ci się podoba Twoja praca? - pyta jeden drugiego.
- Strasznie obrzydliwa jest.
- ??????
- Wczoraj, jak mieszałem zaprawę, znalazłem włosa. Myślałem, że się pożygam.
Remont dachu biurowca......jakiś pracuś dostał sraczki więc załatwił się na dachu, podtarł papierkiem po śniadanku, zawiał wiaterek i osrany papier poszybował z dachu prosto w kierunku otwartego okna prezesa-zleceniodawcy. Wystraszony pracownik szybko pośpieszył do biura pana prezesa aby zapobiec dotarciu przesyłki. Po chwili wraca, a koledzy:
- Zdążyłeś???
- Nie!!! Już podpisał!!!
Święty Piotr ogłasza przetarg na budowę bramy do nieba.
Do przetargu zgłasza się Chińczyk, Niemiec i Polak.
Piotr pyta Chińczyka, ile ta brama u niego miała by kosztować. Chińczyk mówi, no jakieś 20 tys. A skąd takie koszta? 10 tys. materiał plus 5 tys. robocizna a 5 tys. to mój zarobek.
Piotr pyta Niemca o koszt, Niemiec mówi 50 tys. A czemu tyle, pyta Święty Piotr? Na to Niemiec: 20 tys. solidny materiał, 20 tys. dobra niemiecka robota i 10 tys. mojego zarobku.
To samo pytanie zadaje Polakowi. U Polaka brama ma kosztować 100 tys. Czemu tak drogo, pyta Święty Piotr? Na to Polak: 40 tys. dla Ciebie, 40 tys. dla mnie, a Chińczyk za 20 tys. bramę zrobi.
Co to jest? :Małe, żółte i kopie?
-Mini koparka...
Co to jest? :Małe, czarne i kopie?
-Cień mini koparki...
Ranek. Prezes zakładu budowlanego przyszedł do pracy. Nagle z gabinetu rozdają się okropne wrzaski. Wystraszona sekretarka wbiega do szefa.
Szef:
- Gdzie kurz ze stołu?
Sekretarka:
- Z rana wszystko wysprzątałam...
Szef:
- Idiotka!!! Zapisałem tam wczoraj ważne numery telefonów!
Lekarzowi popsuł się zlewozmywak. On wezwał hydraulika. Fachowiec z 3 min. gdzieś postukał, coś wkręcił i ogłosił cenę:
- 150 zł.
- Czy pan oszalał, za 3 min. pracy?!! Ja jestem neurochirurgiem i nie dostaję takich pieniędzy!
Na to hydraulik:
- Gdy ja pracowałem jako neurochirurg, mnie też tyle nie płacili..
Kilka godzin przed Sylwestrem u lekarza w kuchni zatkał się zlewozmywak. Dzwoni do hydraulika, tamten zdziwiony:- 150 zł.
- Czy pan oszalał, za 3 min. pracy?!! Ja jestem neurochirurgiem i nie dostaję takich pieniędzy!
Na to hydraulik:
- Gdy ja pracowałem jako neurochirurg, mnie też tyle nie płacili..
- Czy pan oszalał? Za godzinę święto!!!
- A jak my, lekarze?! W każdą pogodę, dzień i w nocy idziemy do naszych chorych!
- Pan jest naszym lekarzem? Za chwilę będę.
Hydraulik przyszedł, uważnie obejrzał zlewozmywak, wybrał z kieszeni jakiś biały proszek, wsypał i powiedział:
- Jeżeli po tygodniu nie będzie lepiej, niech pan do mnie zadzwoni...
- Panie Boże, uratuj mnie proszę... Jeżeli zostanę żywy, nie będę więcej pił, rzucę palić, będę sumiennym robotnikiem....
Spadł na piasek i nawet się nie skaleczył. Wstał, otrząsnął się i pomyślał:
- Jakie bzdury mi czasem do głowy przychodzą....
Koniec dnia pracy, kierownik wchodzi na plac budowy i widzi, że malarz już czyści narzędzia. Kierownik:
- Panie Piotrze! Nie wstyd panu, jest dopiero 17:20, do końca pracy jeszcze 40 minut, a pan już się zbiera do domu!
Malarz:
- Panie kierowniku, widzi pan, dopóki narzędzia poskładam, podłogę sprzątnę, śmiecia wyniosę, ręce umyję, dopóki się przebiorę - już dzień pracy się skończy...
Kierownik:
- Panie Piotrze, nie ma pan racji... Ja, na przykład, zaczynam się zbierać do domu równo o 18:00!
Malarz:
- Ale pan nie ma co zbierać, tyle że zamknąć gębę i iść!
- Panie Piotrze! Nie wstyd panu, jest dopiero 17:20, do końca pracy jeszcze 40 minut, a pan już się zbiera do domu!
Malarz:
- Panie kierowniku, widzi pan, dopóki narzędzia poskładam, podłogę sprzątnę, śmiecia wyniosę, ręce umyję, dopóki się przebiorę - już dzień pracy się skończy...
Kierownik:
- Panie Piotrze, nie ma pan racji... Ja, na przykład, zaczynam się zbierać do domu równo o 18:00!
Malarz:
- Ale pan nie ma co zbierać, tyle że zamknąć gębę i iść!